- Jeremy...- zaczęła słabym głosem. Była przerażona, ale nie dlatego, że Jeremy chciał ją zabić. Doskonale wiedziała w jakich kłopotach się znajduje. Zagrożenie było większe niż kiedykolwiek wcześniej- Mamy problem...- dodała smutno, a w jej oczach pojawił się strach.
- Ty masz problem.- powiedział sucho. Katherine rozzłoszczona przewróciła oczami.
- Jeremy... Nie mamy na to czasu.- odparła szybko pochłonięta całą sytuacją. Jeremy zmarszczył czoło i niepewnie odsunął kołek od serca Kat.
- Co się dzieje?- zapytał odkładając kołek na blat.
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie.- powiedziała rozglądając się uważnie po pokoju.
- Katherine, o czym ty mówisz?
- Powiedz co czujesz!- wrzasnęła zbliżając się do niego.
- W jakim sensie?
- W każdym możliwym.
- Poza tym, że mam ochotę cię zabić, to nic szczególnego się nie dzieje.- odparł łagodnym głosem.
- To super...- wymamrotała Kat wzruszając ramionami.- A teraz uciekaj!
- Co?
- Głuchy jesteś? Uciekaj stąd, szybko!- wrzeszczała oglądając się za siebie.
- Nie! Najpierw powiedz mi o co chodzi.- powiedział poważnym głosem. Katherine zmrużyła oczy i westchnęła ciężko.- Kat, co jest?
- Wszystko co musisz wiedzieć to to, że jesteś bezpieczny.- wyszeptała patrząc w dół. Cały ten czas czuła jak nieposkromiona siła napiera na nią i sprawia, że wolna przestrzeń zostaje wypełniona przez nieznaną moc. Zrobiła krok do przodu, odcinając się od niej.
- Nigdzie się bez ciebie nie wybieram.
- Sprawię, że zmienisz zdanie w ciągu kilku sekund.- powiedziała twardym głosem, a jej słowa zabrzmiały jak groźba.
- Zabiję cię.
- To cię ubiegnie.- odparła obojętnie. Jakby granica śmierci nie była ważna.
- To?- zapytał unosząc w zdziwieniu jedną brew.
-Wynoś się stąd!- krzyknęła nagle. W ułamku sekundy chwyciła kołek i podała rozkojarzonemu chłopakowi- Zabierz to i uciekaj. Powiedz Rebece, że mamy problem... - zaczęła smutno mamrotać. Nie mogła powiedzieć tego na głos. To brzmiało jak kłamstwo. Śmierć? Katherine zadrżała na samą myśl o niej. Nie chciała umierać. Nie kiedy jeszcze nie powiedziała mu o tym wszystkim. O uczuciu jakim go darzy. W głowie przywołała ostatni uśmiech Stefana.
-Problem?
- Rebekah zajmie się wszystkim!- krzyknęła, a Jeremy oblizał usta i spojrzał głęboko w jej oczy.
- Wrócę.- odparł i minął ją szybko.
Katherine obróciła się i tępo patrzyła w pusty korytarz. W środku robiło się coraz chłodniej. Czuła, że niemal drży z zimna. Pomimo wszelkich wahań ruszyła w stronę szuflady i wyjęła z niej najostrzejszy nóż.
- Wiem, że tu jesteś!- wrzasnęła.- Nie masz odwagi spojrzeć mi w oczy, nie? Patrz, to koniec. Twój łowca odszedł. A teraz pokaż się. Chcę zobaczyć twoją twarz suko.
Katherine zacisnęła usta i patrzyła jak szara mgła wpada do pokoju i wypełnia całe pomieszczenie. Człowiek już dawno straciłby zmysł wzroku, ale nie ona. W takich warunkach widziała doskonale. I choć oplatała ją zdradziecka siła, nie czuła strachu. Jedyne na czym się skupiła to wyrzucić z głowy chłopaka o zielonych oczach i melancholijnym uśmiechu. Nie mogła sobie pozwolić na wykrycie słabego punktu po raz kolejny.
- Katherine.- powiedziała kobieta.
- Cara.- wyszeptała lustrując ją wzrokiem. Miała na sobie ciemne jeansy, czarną, lekko postrzępioną bokserkę i wysokie buty, których złoty obcas błyszczał. Wielkie oczy, podkreślone czarną kredką i usta, które uśmiechały się z wyższością.- Skąd si? tu wzięłaś?
- Wpadłam przelotem.
- I musiałaś to zrobić?- zapytała oskarżycielskim tonem nawiązując do mgły.
- Och, przepraszam.- rzuciła lekko, śmiejąc się cicho. Kat przewróciła oczami.- Ale przyznasz, że robi wrażenie? Czułam twój strach.
- Może tak.- odparła wzruszając ramionami.
- Wiedziałaś, że pierwotna tu jest?- zapytała podekscytowanym głosem. Katherine odłożyła nóż do szuflady i zmarszczyła czoło.
- Yeah.
- Nigdy nie lubiłam tej suki.- powiedziała nie tracąc radości. Kat poprawiła kosmyk włosów i oparła się o szafki.
- Poznałaś resztę rodzeństwa?
- Mhm... Klaus... Idealny facet.- odparła uśmiechając się delikatnie wyraźnie nawiązując tym samym do jednego ze wspomnień- chociaż trochę paranoidalny i obsesyjny.- dodała wzruszając ramionami.- Elijah to gość z klasą. A Kol i Fin... Cóż nigdy nie poznałam ich osobiście, ale słyszałam, że ten pierwszy to niezłe ciacho.
- Taa.. Jak kto woli.
- W każdym razie zabawiłam się trochę z Rebeką i jednym z braci Salvatore.- Katherine znieruchomiała.
- Co zrobiłaś?
- Mówiłam, nienawidzę tej suki. A, że facet był akurat w pobliżu to... Ofiary przypadkowe zawsze się zdarzają.- Katherine zmrużyła oczy i szybko wyprostowała się.
- O jakim barcie mówisz?
- Seksowny, o zabójczym spojrzeniu, dobrym poczuciu humoru. Lekko niezrównoważony, głupi i bezmyślny. Czasem zabawny. A, i jest dobry w łóżku.
- Damon...- wyszeptała Kat wypuszczając dyskretnie powietrze z płuc.
- Dokładnie tak miał na imię. Zorientowałam się, że tych dwoje coś łączy więc postanowiłam trochę się pobawić.
- Mhm.. I co zrobiłaś?- zapytała obojętnym głosem.
- Zabiłam Stefana Salvatore.- powiedziała spokojnie. Katherine uniosła wzrok.
Czuła, że całe ciało ma sparaliżowane. Zmrużyła oczy i ponownie przeanalizowała sytuację.
"Zabiłam Stefana Salvatore" to brzmiało jak ostrze, które uderzyło w jej serce po raz kolejny. Ogarnął ją smutek, a gorące łzy cisnęły się do powiek. Jednak powstrzymała ból i zachowała nieprzenikniony wyraz twarzy.
- Doprawdy? Sądziłam, że rozmawiamy o starszym Salvatore.
- Ale młodszy brat niepotrzebnie się mieszał.- odparła uśmiechając sie. Katherine przewróciła oczami hamując napad złości. Nie mogła znieść, że mówi to ona z taką obojętnością i niewzruszeniem. Była wściekła. Żądza mordu ogarnęła jej umysł.- Młodsi zawsze źle kończą.
- To dziwne, bo ty nadal tu jesteś.- powiedziała naturalnym głosem.
- Chcesz powiedzieć, że szkoda ci go?- zapytała zaskoczona. Katherine uśmiechnęła się z wyższością po czym ruszyła pewnym krokiem w kierunku Cary.
- To chyba bez znaczenia.
- Masz rację.
- Wiem.- powiedziała zatrzymując się przy szufladzie.- Pora, by w przyrodzie zapanowała równowaga.- dodała wyjmując nóż.
- Chcesz mnie zabić?- zaśmiała się głośno.
_______________________________________
Hej, a tu mała niespodzianka i jest rozdział 8 tydzień szybciej! Tak, zmotywowały mnie Wasze komentarze i przysiadłam do pisania. Poza tym ogarnia mnie szczęście, gdyż w odcinku #TVD 6x10 ostatnie minuty, jejku jakie słodki #STEROLINE#MOMENTS hahaha, kocham! Co za genialny odcinek! Ale nie o tym. Wracam, wszystko przemyślałam ;) W ogóle, nie wiem czy mi uwierzycie, ale do rozdziału 7 pisałam co przyszło mi do głowy. Nie przemyślana fabula, kompletnie, wpadłam na coś, więc.. okej niech będzie pisze to! Tak było w którymś rozdziale z początku. Nie miałam pomysłu na zakończenie, takie wiecie wow, ciekawe, emocjonujące, żeby był dreszczyk i chęć zobaczenia następnego więc.. wymyśliłam tę czarownice i później kombinowałam co z tym zrobić, jak i z tym "cieniem"... Jeny jestem wybitną osoba, sama się w to wkręciłam, ale ciesze sie chociaż, że jakoś wybrnęłam z tego xD
Oto mój noworoczny prezent!
Mam nadzieje, że zadowoleni jesteście!
A rozdział dedykuję wszystkim moim wspaniałym czytelnikom:
Niepowtarzalna
Grey Angel
Weroni kaa
Pożeracz książek
Be Yourself
Paulina
Do następnego xoxo